środa, 24 kwietnia 2013

Małe trolle i duża powieść



W Dolinie Muminków Słońce tego ranka świeciło wysoko na niebie..., słyszę gdzieś w duchu głos lektora na tle tej melodii. Lata dziewięćdziesiąte. Środa. Godzina siódma wieczór. Młoda polska generacja włącza telewizory w oczekiwaniu na Bukę, Hatifnatów, Czarnoksiężnika i resztę ferajny. A co było przed dobranocką? Oczywiście książka.


Prawdziwą mamą Muminka, Ryjka, Małej Mi, a nawet samej Mamy Muminka, była Tove Jansson – fińska malarka, rysowniczka i pisarka. Opowieści o Dolinie Muminków zaczęły powstawać w czasach drugiej wojny światowej. Dla młodej i cenionej już wtedy rysowniczki, stanowiły ucieczkę, próbę odsunięcia się od strasznej rzeczywistości i powrotu do dzieciństwa.

Pierwsza powieść ukazała się w Finlandii w 1945 roku i nosiła tytuł „Małe trolle i duża powódź” (Småtrollen och den stora översvämningen). Od późniejszych części różniła się obszernością (cienka) i trochę stylem, który widoczny jest przede wszystkim w ilustracjach autorstwa samej Tove. Opowieść o Muminku, który razem z Mamą Muminka i Zwierzaczkiem, czyli Ryjkiem, wędrują przez las w poszukiwaniu Tatusia Muminka, była – nie bójmy się tego słowa - trochę mroczna. Wiało z niej dziwnymi stworzeniami i niepewnością co do każdej następnej chwili.
"Małe trolle i duża powódź", 1945
Ilustracja z pierwszej książki o Muminkach. Od lewej: Ryjek, Mama Muminka i Muminek - rys. Tove Jansson
Już w następnym roku ukazała się druga książka pod tytułem „Kometa nad Doliną Muminków” (Kometjakten). Tu też wiało. Tym razem spadającą kometą i bardziej konkretnymi rysunkami. Czytelnicy po raz pierwszy mogli zawitać do wnętrza domu Muminków i poczuć się w nim jak we własnym. Pojawiło się też więcej "tradycyjnych" bohaterów: Włóczykij, Paszczak, Migotka i Migotek.

Ilustracja z "Komety nad Doliną Muminków" rys. Tove Jansson
Przez następne lata ukazywały się kolejne historie, z której każda była na swój sposób zaskakująca, mądra, dziwna i niewiarygodna. Muminki i ich przyjaciele przeżywali niesamowite przygody, Tatuś Muminka pisał swoje wspomnienia, a Mama Muminka nie rozstawała się ze swoją torebką. Serię zamknęła wydana w 1970 roku dziewiąta książka pod tytułem „Dolina Muminków w Listopadzie” (Sent i November). Tove najzwyczajniej w świecie była już zmęczona pisaniem o Muminkach. Akcja snuje się melancholicznie przez kolejne rozdziały pełne wyczekiwań i nostalgii. Rodzina Muminków nie występuje w książce. Odbija się tylko echem we wspomnieniach jej przyjaciół: Włóczykija, Filifionki, Mimbli, Paszczaka.
Ilustracja z "Doliny Muminków w Listopadzie" rys. Tove Jansson
Kto czytał Muminki - a zakładam, że większość z Was - wie, że są to książki, o których długo się pamięta. Są mądre i głębokie, a przy tym napisane z prostotą i wspaniałym poczuciem humoru. Każdy dzień życia bohaterów niesie ze sobą coś nowego: nową złotą myśl Włóczykija, nową głupotę Ryjka, nową złośliwość Małej Mi. W seriach aż roi się od wyrazistych postaci, które często odzwierciedlały najbliższe otoczenie Tove. Tatuś Muminka przypomina jej własnego ojca – rzeźbiarza i wiecznego marzyciela. Mama Muminka jest odbiciem matki, do której Tove była bardzo przywiązana. Z kolei pierwowzorem Too-Tiki, jednej z czołowych bohaterów „Zimy Muminków” , jest długoletnia towarzyszka życia autorki, Tuulikki Pietilä.
Muminek i Too-Tiki, ilustracja z "Zimy Muminków" rys. Tove Jansson
Nie trzeba być dzieckiem, żeby pokochać Muminki. Tove dokładnie zadbała o to, aby w jej książkach każdy mógł odnaleźć coś dla siebie. Szukajcie, z pewnością znajdziecie. 
Autor: Karolina Duszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz